Fakt, że twórcy zrobili osobny model Vendela, żeby podkreślić, że jest młodszy, a później nie dość, że zapomnieli dodać Kanjigara, to jeszcze użyli starych modeli zarówno Blinky'ego jak i Draala, świetnie podsumowuje jak bardzo ten serial miał w dupie jakąkolwiek historię i martwił się tylko o fanserwis. A Bitwa o Most Ściętej Głowy to żart. Widzieliśmy jej fragmenty w Trollhunters i wyglądała zupełnie inaczej, więc dlaczego ktokolwiek udaje, że bohaterowie nie zmienili historii?
W czasie porządków świątecznych znalazłam całą moją listę "do przeczytania" chowaną za nieużywanymi od dwóch/trzech lat podręczników i zeszytów szkolnych. Wiem już na co w najbliższym czasie nie będę wydawać pieniędzy 😅
To całe polowanie na Gaylen's Core w drugiej połowie drugiego sezonu naprawdę mi się nie podoba. Nawet kiedy pominiemy już, że doprowadziło do GigaMorando, który był najgorszym motywem w finale tego serialu, który zniszczył coś, co mogło być najlepszym finałem w serii.
Po pierwsze, to zmienia formę serii, przerzucając skupienie z ukrywania się, powrotu na Akirydron i poprowadzenia tam rebelii, by odzyskać władzę na polowanie na macguffin. A ponieważ macguffyn pojawił się dopiero kilka odcinków przed końcem serialu, w połowie drugiego sezonu, jego jedynym celem jest przyśpieszyć tempo i bycie wymówką dlaczego finał ma się odbyć tu i teraz.
Pomiędzy szukaniem macguffynu nie ma przerw na nic innego. Każdy odcinek kręci się wokół tego. Nie ma miejsca na cokolwiek innego. Poszukiwanie próbuje być wymówką na rozwinięcie relacji między rodzeństwem, a ich rodzicami, ale... ugh... cały odcinek jest tak pogmatwany jeśli chodzi o logikę i działanie świata, że to średnio wychodzi. Zwłaszcza, że koniec końców dużo więcej miejsca ma macguffyn niż relacje.
Po drugie, to zmienia cel i miejsce serialu. Bardzo wpływa na budowany do tej pory finał. Przez półtorej sezonu mówiono nam, że rodzeństwo musi wrócić do domu, żeby pokonań Morando i odzyskać tron. Ale przez Gaylen, a dokładniej ponieważ jest on ukryty na ziemi, priorytet się zmienia. Nagle miejscem zapowiadanej walki nie jest Akirydion tylko Ziemia.
To strasznie śmierdzi starymi serialami telewizyjnymi, gdzie wyrzucano kosmitów na ziemię i o nich zapominano, bo nie było budżetu na tworzenie kosmosu i innych planet. I jasne, protagoniści mają jakieś przywiązanie do Ziemi - a my jako widownia mamy oczywiście swoje - ale dużo bardziej naturalnym finałem serii o rodzinie królewskiej z kosmosu, która ucieka przed tyranem byłaby walka o odbicie ich rodzinnej planety. Morando nie miałby nawet powodu, żeby przybyć interesować się Ziemią bez rdzenia. Tak, to, że rodzeństwo żyło było ważne, ale ważniejsze było umacnianie władzy na Akirydionie.
Zaczynam się zastanawiać czy ten serial nie dostał jakichś poważnych zmian scenariusza w międzyczasie, które przerzuciły nacisk z Akirydionu na Ziemię. Nawet Rebelia miała ważniejszą rolę w pierwszym sezonie.
No i potrzecie, ale to jest już bardzo prywatne. Galen to legendarna figura, która dla większości Akirydiończyków nigdy nie istniała. A jego rdzeń już na pewno nie. Pogoń za nim przerzuca serial z SF na kosmiczne fantasy, które próbuje udawać SF. Na dodatek to odbiera też trochę unikalności 3Below. W końcu uganianie się za magicznym artefaktem, który po w padnięciu w ręce głównego złego dodaje mu mocy i pozwala zrealizować długo odkładany plan to nie jest dokładnie nowość dla Tales of Arcadia. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, że mamy też dobrego kolesia, którego protagoniści nazywają zdrajcą przez to, co uważa za słuszną decyzję; pseudo-prawą rękę złego, który go zdradza i ginie; wyjawienie wielkiego sekretu protagonistów przed całym miastem podczas dużego, publicznego wydarzenia, które pokrywa się z czasem ataku i pare innych rzeczy, które mogłyby być przypadkowe i normalne, ale w kontekście dają wrażenie podobne do Trollhunter.
Nie zrozumiem fandomu Bleacha.
Canon wręcz błaga o "Ichigo to reinkarnacja Kaiena" FF, a jednocześnie z jakiegoś powodu prawie nikt o tym nie pisze?!
Szczerze to na początku byłam pewna, że to w tą stronę kanon idzie? Seria poruszająca silnie temat śmierci, duchów, równowagi między obydwoma światami. Ichigo był rysowany prawie że identycznie jak Kaien, no i cała sytuacja z wicekapitanem 13 oddziału. Umówmy się, ten oddział nie miał wicekapitana od dekad. Zamiast tego mieli 2 osoby na niższym stopniu, a na dodatek wyjątkowo potrzebowali kogoś na tej pozycji, ponieważ ich kapitan był chorowity i nie zawsze mógł pełnić swoje obowiązki. Ta cała sytuacja wrzeszczała "wciąż go opłakujemy, jeszcze sobie z tym poradziliśmy", nie mówiąc już o tym, że Rukia wciąż czuła się winna za tą całą sytuację. Spotkanie reinkarnacji Kaiena i realizacja, że wszystko będzie w porządku mogłoby być swego rodzaju catharsis - zamiast, wiecie, zabicie kontrolowanego przez Hollowa pseudo-klona Kaiena.
Mam odrobinę doświadczenia z żałobą i wiem, że czasem prawdziwe pożegnanie (którego, umówmy się, nikt z życia Kaiena tak naprawdę nie miał) może zdziałać więcej niż lata powtarzania sobie, że wszystko będzie dobrze, bo... cokolwiek twoja wiara ci nie mówi, że dzieje się po śmierci. (jeśli usłyszę jeszcze raz "nie płacz, ta osoba za którą tęsknisz jest teraz w lepszym miejscu i jest szczęśliwa" to chyba kogoś zastrzelę)
I tak, wiem, że żałoba jest zawsze inna i każdy ją przechodzi inaczej. znam ludzi dla których ten cały "oni są w lepszym miejscy" bullshit działa, nwm jak oni to robią już nawet "ah, niedługi i tak do nich dołączę" mojego św.pam. dziadka brzmi lepiej. Jednak mam wrażenie, że to miałoby więcej sensu z czysto narracyjnego punktu widzenia. Also mogłoby ładnie wyjaśnić dlaczego Ichigo jest taki silny/szybko się uczy.
Anyway, Ichigo-to-Kaien to świetny pomysł, powinno być o tym like milion fanfików, a ja z radością przyjęłabym każdy z nich.
Nie wiem, czy to tylko ja za bardzo wszystko analizuję, czy ukrywanie się Słomkowych na Wano nie ma przypadkiem elementów odniesienia do przeszłości serii?
Robin, jako Geisha, ma wykorzystać swoje piękno (i taniec), żeby zbliżyć się do Oroichiego, który w oczach mieszkańców jest dowódcą. Dokładnie to samo robiła w Baroque Works, zbliżając się do Crocodile'a.
Franky został uczniem stolarza? To chyba był stolarz... żeby zdobyć od niego plany rezydencji Kaido, które są bardzo ważne dla drużyny bohaterów. W czasie Whater 7 i Enise Loby Franki został zaatakowany i porwany przez CP9, bo ci chcieli przejąć plany Plutona... które Tom przekazał jemu i Iceburg'owi - swoim uczniom.
Zoro będący rozpoznawalny i przerażający na swój własny sposób, kojarzy mi się z początkami One Piece, zwłaszcza ta scena...
Usopp sprzedający żabi olej kojarzył mi się ze sprzedawcami telewizyjnymi i stereotypem/przekonaniem, że ci zawsze kłamią. Ale tu akurat widzę najmniej podobieństw XD
HitsuKarin Week Day 1: Roleswap/Opposites
Just barely got this sketched before bed, lol. Decided to go for a role swap of one of my favorite scenes! Enjoy :)
@hitsukarinweek
Niby powinnam się uczyć na egzaminy, ale akurat teraz postanowiłam, że to świetny pomysł, żeby wrócić do rysowania XD Coś wcześniej szkicowałam (głównie na marginesach) ale w tym tygodniu po raz pierwszy rysowałam bardziej na poważnie - muzyka, obrazek jako odniesienie i masa wymazywania żeby wyszło dobrze. No i rysowanie tego motylka świetnie się nadawało, żeby z powrotem jakoś załapać kredki, cieniowanie, mieszanie kolorów, gumkę chlebową itp.
Wątek kręcenia filmu ma jakiś średni sens dla mnie. Nawet jeśli pominiemy, że najwidoczniej pomysł na ten film opiera się na "wykorzystajmy naszych przyjaciół-kosmitów żeby wyglądało jakbyśmy mieli dobre efekty specjalne".
Z tego co widziałam, to oni kręcą głównie randomowe sceny? Jak to ma się składać w jakąś historię? W fabułę? To chyba standardowy problem z kręceniem filmów w serialach.
Ale jednocześnie Krel w końcu znajdujący przyjaciół jest słodki, więc można to wybaczyć.
Chciałam tylko powiedzieć, że ostatnie rozdziały One Piece są okropne i kompletnie niesprawiedliwie.
Dlaczego jedynym członkiem załogi, który nie walczył z CP jest Brook?! Oda, napraw to, już!
Wciąż próbuję się ze wszystkim ogarnąć, nie mam pojęcia co robię i szukam po drodze.
369 posts