Koniec Końców Finał 3Below Podobał Mi Się Znacznie Bardziej Niż Trollhunters.

Koniec końców finał 3Below podobał mi się znacznie bardziej niż Trollhunters.

Miałam więcej przywiązania emocjonalnego do walki ze złoczyńcami budowanymi jako zagrożenie od początku serialu. Pożegnanie z rodzicami Aji i Krela było naprawdę smutne i łamało mi serce, bo spędziliśmy dwa sezony próbując ich uratować. Nawet sztuczna śmierć nie była aż tak denerwująca.

Ale Trollhunters to lepszy serial. Jest bardziej spójny jeśli chodzi o ton, fabuła jest budowana przez cały czas, nawet jeśli nagle następują zmiany w scenariuszu czy zwroty akcji, to są dobudowywane do tego, co było ustawiane w poprzednich odcinkach i sezonach. Nawet jeśli ostatecznie to nie wychodzi najlepiej.

I to trochę łamie mi serce, bo 3Below był serialem, który mnie wprowadził do tego uniwersum. Re-watchowanie go i zdanie sobie sprawy jak dużo błędów popełnił i że mimo wszystko wypada gorzej niż Trollhunters jest dla mnie naprawdę bolesne.

More Posts from Idianaki and Others

2 years ago
Secret Robin Au
Secret Robin Au
Secret Robin Au
Secret Robin Au
Secret Robin Au
Secret Robin Au
Secret Robin Au
Secret Robin Au

Secret Robin au

Part 17 follow up. The secret's out.

Prev


Tags
3 years ago

Trochę spóźniona, ale moja opinia/recenzja o Owl House S2E3. (przez cały weekend byłam w miejscu bez komputera, więc nie dało się wcześniej)

Uwaga, spoilery!

Uwielbiam, jak Luz eksperymentuje i bada glify. Jestem ciekawa, jakie glify połączyła do zaklęcia niewidzialności, nawet jeśli wiem, że nigdy się tego pewnie nie dowiemy. Mam nadzieję, że będzie nad nim więcej pracować i je ulepszy. No i naprawdę chciałabym zobaczyć więcej jej i Lilith zajmujących się magią razem. Zwłaszcza, że Luz zdaje się być bardziej notatki-i-badania niż czysty chaos jak Eda.

Like, serio, która z sióstr by prędzej zaaprobowała taką metodę nauki?

Trochę Spóźniona, Ale Moja Opinia/recenzja O Owl House S2E3. (przez Cały Weekend Byłam W Miejscu
Trochę Spóźniona, Ale Moja Opinia/recenzja O Owl House S2E3. (przez Cały Weekend Byłam W Miejscu

A propo Lilith, jej relacja z Hoody'm to złoto i ja chcę więcej tej dwójki. Najlepiej cały odcinek, komiks, sezon, serial. No i uwielbiam te pasywne komentarze jeśli chodzi o ten cały Lilith-była-z-tymi-złymi problem. Zwłaszcza, że Lilith sprawia wrażenie tej osoby w rodzinie grupie znajomych, która zawsze ma serię naukowych faktów pod ręką, problem z odczytaniem sytuacji i nie łapie żartów. Pls, powiedzcie, że nie jestem jedyna, która ma kogoś takiego w grupie znajomych.

I czy tylko mnie bawi, że in-universe zostało zaakceptowane, że Luz jest praktycznie współwłaścicielką Owlberd'a? To, że chodziła z nim łapać demony w pierwszym odcinku, to jedno. Ale że King tak po prostu jej go przyniósł kiedy mieli gdzieś lecieć?

No i Eda na ratunek! To było niesamowite. Uwielbiam, że ona wciąż może być badassem, nawet bez swojej magii. A scena walki w której wszyscy muszą współpracować była po prostu cudowna.

Ale najważniejszą częścią tego odcinak była zdecydowanie przeszłość Kinga. To praktycznie pochłonęło późniejsze 3/4 odcinka. I oh, to było wzruszające.

King będący tym "potężnym królem demonów" zawsze było dla mnie tylko zmyśloną historyjką, głupią fantazją czy czymś podobnym. Ten odcinek... w pewien sposób to potwierdza, ale jednocześnie odwraca w bardzo ciekawy sposób. Jasne, King nie jest królem demonów. Ale jest kimś ważnym. Na tyle ważnym, że urodził się w zamku i miał magicznego służącego. No i jest jeszcze like 90% prawdopodobieństwo, że jego ojciec był gigantyczny, ale to inna sprawa. Nikt nic nie wie o tej wyspie z jakiegoś powodu. Albo ktoś zadbał żeby nikt nie mógł jej znaleść (ale Eda tam trafiła, więc to mało prawdopodobne, chociaż kto wie) albo Belos celowo się jej pozbył. Żałuję tylko, że abominatio-golum nie działa poza zamkiem, byłoby cool gdyby King dostał miniona.

Naprawdę mi się podobało, że cały problem i quest nie biorą się z powietrza. Parcie na władzę zawsze było częścią osobowości Kinga, a on bardzo, bardzo często opowiadał o swojej przeszłości jako "Król Demonów" (co zawsze też brzmiało tak bazowo, że jedyne miejsce w której mogłoby być brane jako kompletna prawda, to quest w budżetowym RPG z początku wieku...) Z drugiej strony Lilith, która od początku była by-the-book, musiała okazać się jedyną osobą w domu, która nie będzie podążać za tą fantazją. Ta dwójka musiała prędzej czy później się zderzyć.

Also, Eda jest praktycznie adoptowaną mamą Kinga, co jest naprawdę słodkie i zasługuje na wszystkie pochwały świata. To moja ulubiona część odcinka, nigdy mi jej nie zabierzecie.

To chyba wszystko. Dzisiaj starałam się, żeby było bardziej poukładane. W ten weekend postaram się ogarnąć i napisać na czas. Do następnego!


Tags
3 years ago

Oto czwarta (i mam nadzieję, że ostatnia) część mojej krytyki finału Trollhunters. To będzie głównie miks wszystkiego czego nie powiedziałam do tej pory. To trochę mniejsze problemy, które pewnie nie przeszkadzałyby mi tak bardzo gdy nie poprzednie 1,5K słów zażaleń. Cieszę się, że w końcu mogę zakończyć ten rant i wrócić do re-watchowania serii.

Spis Treści:

1. Dlaczego w tym serialu w ogóle pojawia się Morgana? 2. Dwa finały Trollhunters 3. Cała ostateczna walka to bałagan 4. Dodatkowe uwagi i podsumowanie (obecny post)

Dodatkowe Uwagi

Mogłabym się rozpisać dlaczego mi przeszkadza scena z mieczem. Ale naprawdę nie chcę dobić w tym eseju do 2K słów, więc w skrócie: jeśli nawet samo zniszczenie miecza było jakoś uzasadnione - w końcu widzieliśmy złamany Daylight w Unbecoming (?) - to wciąż to jak Morgana przeżyła przebicie mieczem jest dla mnie zagadką. Nie pamiętam, by chociaż raz wspomniano, że miecz nie działa na ludzi. Jednocześnie nic w tej scenie nie sugerowało, że Morgana jest odporna przez to, że Merlin wykorzystał jej rękę.

A skoro o Merlinie mowa. Gdzie on zniknął na całą walkę? Dosłownie ostatni raz jak go widzimy, to zostaje uwolniony z zaklęcia Morgany, a później pojawia się dopiero po całej imprezie. Co? I ja rozumiem, że może być nieprzytomny po tym co się stało, ale od tego jest reżyseria i planowanie scen. Nie było nawet zbliżenia na to jak wali w... w cokolwiek poleciał, co dopiero jakiegoś ujęcia gdzie nie może wstać. Postacie w tym serialu przetrwały gorsze rzeczy, jeśli chcecie, żebym założyła, że on stracił przytomność do końca walki, to powinniście mi to jakkolwiek zasugerować. Zbliżenie na to jak wali w budynek, żeby zaznaczyć, że to jest ważne i ciężkie nie powinno być takie trudna.

Coś jeszcze? A, tak. Bezsensowny dramat i brak konsekwencji.

Najpierw bezsensowny dramat, czyli poświęcenie Jima. Jim już się poświęcił. Trzy odcinki temu oddał swoje człowieczeństwo za zwiększenie szansy na wygraną. Zabicie go w tym momencie byłoby bardzo trudno napisać tak by miało sens i nie było zwykłym "Zabijmy protaga, żeby pokazać jacy jesteśmy odważni". A scena jego poświęcenia zdecydowanie taka nie była. Była za szybka, niedokładna. To jest problem w tego typu serialu, gdzie śmierć ważnych postaci jest tradycyjnie, przynajmniej do pewnego stopnia, gloryfikowana. I chciałam podkreślić, że w tego typu serialu, bo są filmy i seriale, gdzie ważni bohaterowie giną praktycznie randomową śmiercią jak normalni ludzie i to może być odświerzające, jeśli cała stylistyka serii na to pozwala.

Z drugiej strony, przez nie-zabijanie Jima scena między nim a Claire jest zbyt przedramatyzowana. Zwłaszcza, że przez samą etykietkę "serialu dla dzieci" dużo ciężej uwierzyć, że twórcy zabili głównego bohatera. Więc zostajemy z dziewczyną płaczącą nad chłopakiem któremu nic nie jest, w oprawie która naprawdę wygląda, jakby Jim zginął.

I to chyba dobry moment by wspomnieć o "braku konsekwencji". Mam tu głównie na myśli przedramatyzowane zniszczenie miecza Jima, które było pokazane jakby miało być czymś ważnym - nawet jeśli nie dostało za dużo uwagi, tylko po to, by Merlin odbudował go pstryknięciem palcami. Nie było żadnych konsekwencji zniszczenia Daylight. Kolejność wydarzeń jest mniej więcej taka: Morgana niszczy miecz, Jim zostaje pokonany (wcześniej zostało pokazane, że Morgana może go zaatakować i pokonać kiedy ma miecz, więc można spokojnie założyć, że ta scena nie jest rezultatem zniszczenia go), ekipa pokonuje Morganę bez niego, walka się kończy, przeskok w czasie i wszyscy się zbierają do wyruszenia... I Merlin oddaje Jimowi miecz. Kiedy Jim zniszczył amulet, musiał sobie bez niego radzić przez cały odcinek, na dodatek w krytycznej sytuacji. Kiedy Angor ukradł miecz, Jim musiał sobie bez niego radzić przez pół sezonu. Kiedy Strickler ukradł amulet, Jim chodził bez niego przez cały odcinek i musiał walczyć bez niego z Goblinami. Teraz Trolle są najbliżej pokoju jak się da, dlaczego teraz Jim dostaje swój miecz zaraz po tym jak go stracił? Pomijając już fakt, że Jim nie byłby bezbronny, gdyby twórcy nie zapomnieli, że wciąż powinien mieć bronie ze Zbroi Zaćmienia (czy jak to się po polsku nazywa...). Tak trudno było zostawić ten miecz zniszczony? Jim i tak go nie ma przez 90% czasu w Wizards, kiedy był przytomny. A cała scena nie wydawałaby się bezsensowan.

Przy okazji, wybór postaci, które umierają w tym sezonie jest dość... ciekawy. Żeby nie mówić niepokojący. Jeśli chodzi o postacie, które można uznać za pozytywne. Mamy Draala, który był kontrolowany przez jakieś dziesięć odcinków zanim zginął, a jeszcze wcześniej nie miał prawie wcale wątku i roli. A to co próbowali napisać było kompletnie zmarnowane. A później mamy... Angora, który zginął pięć minut po tym jak zmienił strony. Co? Pomijając już jak bardzo "Redemption = Dead" marnuje każdą postać, to tworzy naprawdę nieprzyjemny obraz. To śle wiadomość "Chcemy pokazać jakie stawki są wysokie, a my dorośli, bo zabijamy postacie, ale jesteśmy zbyt tchórzliwi, żeby zabić kogokolwiek ważnego". Nie uważam, że śmierć w serialach jest czymś ważnym i twórcy nie muszą nikogo zabijać, żeby napisać poważną i dojrzałą historię. Jednocześnie, kiedy już chcesz kogoś zabić, to spraw, żeby ten moment był ważny. Żeby się liczył. I najlepiej, żeby zgrywał się jakoś z ich wątkami.

Śmierć Angora była... bardzo zła. I co gorsze osłabiła śmierć Draala. Od początku: śmierć Angora była bezsensowna. Angor był żywym trupem od momentu, kiedy Jim przebił go mieczem. Gdyby w tym momencie zginęła Morgana, to byłaby dobra śmierć. Angor współpracował z Łowcą Trolli (tym samym który go zabił!) żeby pokonać swoją... mistrzynię? Panią? Coś takiego... I oddał za to życie. Umarł wolny, zabierając ze sobą tą, która odebrała mu wolną wolę. Ale to się nie stało. Morgana była nienaruszona, po czym rozsypała go na kawałeczki, jakby nigdy nic. Jego śmierć nie miała znaczenia i była tu tylko dla dramatyzmu i sztucznego podniesienia stawek.

Śmierć Draala miała znaczenie, kiedy miała miejsce. Wydawała się czymś dużym, bo poza Vendelem Draal był pierwszą pozytywną postacią, która zginęła. A dla widza Draal był ważniejszy niż Vendel. Miał w serialu większą rolę, ark, znaczenie... tyle że nie. Draal stał się narzędziem Gunmara 11 odcinków przed tym jak zginął. Spędził prawie cały sezon jako marionetka. Ale Draal nie był ostatnią śmiercią. Po nim przyszedł Angor, który był naprawdę kiepsko potraktowany. No i nie-śmierć Jima. To tylko uświadamia, że Draal został odsunięty, a później zabity tylko dlatego, że nikt w studio nie uważał go za ważną postać, więc był na liście "można zabić".

To jedna rzecz, którą Wizards zrobiło lepiej. Merlin, koniec końców, był ważną postacią. Miał jakieś znaczenie. Znaliśmy go od Trollhunters i miał bliską relację z protagonistami. Nawet był w tym głupim Intro. Oczywiście, nie re watchowałam jeszcze Wizards, więc wszystko może się zmienić, ale na ten moment, śmierć Merlina wydaje się być ważniejsza.

Podsumowanie

Nie chce mi się do tego robić osobnego posta, więc mam nadzieję, że ktoś dotąd wytrzyma.

Ten finał był naprawdę średni. Momentami słaby. (Morgana) Trzeci sezon to zdecydowanie najgorszy sezon Trollhunters. Nie oznacza to, że jest kiepski, ale wolałabym raczej zobaczyć jeszcze raz pierwszy niż ostatni.

Zaczynam się naprawdę martwić o RotT. Zwłaszcza, że słyszę opinie.

Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że duża część tego, co zostało dla mnie zniszczone w Trollhunters wynika z Wizards albo zbędnego fanserwisu, który zaczęto wplatać do całej serii ToA. Serial ma masę dobrych elementów, nie ważne ile możnaby się czepiać innych rzeczy. I przyjemnie będzie wrócić do tego serialu jeszcze raz... za kilka lat. Mam wrażenie, że po Wizards będę potrzebowała terapii. Nie doszłam jeszcze do tego serialu, a już mam ochotę przeczytać fix-it fic i udawać, że nigdy nie istniał.


Tags
3 years ago

Rise of the Titans przypomina mi plac zabaw czy karuzelę. Najważniejsze jest, by się dobrze bawić na przejażdżkę. Wszystko co się dzieje ma być cool. Dzieje się dlatego, że jest cool. Nawet postacie które obserwujemy tak uważają. Film bardzo mi przypomina o innych dziełach, jak Spy Kids albo nawet We Could Be Heroes.

Z tym podejściem jest jednak wiele problemów.

Po pierwsze, nikt nie podszedł do tego filmu z taką myślą. Całość stara się być dramatyczna i poważna. Stara się poruszać ważne wątki. Ten film się stara.

I wszyscy oczekują, żeby się starał, bo to jest Trollhunters. Seria, która dostała nagrody, która ma reputację, która zaczęła to wszystko. To nie jest tylko jakiś spin-off.

No i na koniec. Ta seria zaczęła się w 2016. Pięć lat temu. Nie możesz kierować czegoś z taką historią tylko do dzieci, a nawet głównie do dzieci. Musisz to zrobić "dla wszystkich". To musi być coś, co widzowie dorastający z serią będą w stanie z zadowoleniem oglądać.

Przez to wszystko, karuzela wygląda jak dom, który się rozpadł. Pojawiają się kompletnie bezużyteczne wątki, postacie znikają, a niektóre wydarzenia przestają mieć wagę. Zaczynasz zadawać sobie pytania, których nie powinieneś.

Niestety, nie byłam w stanie wyłączyć myślenia na tyle, by się na tym filmie bawić. Wyglądał prześlicznie. Sceny walki były zrobione przepięknie, i gdy ktoś jest w stanie się choćby na chwilę zagubić w świecie przestawionym i nie zadawać niepotrzebnych pytań, to mógłby się na tym filmie dobrze bawić... Jeśli wyłączy, kiedy zegar pokazuje 15 minut do końca.

Bo zakończenie psuje jakiekolwiek pozytywne wrażenia można mieć z tego filmu. To coś, czego nie da się moim zdaniem zignorować. To, że nie ma absolutnie żadnego sensu, niszczy cały dramatyzm filmu i pokazuje środkowy palec wszystkiemu co nam powiedziano nie tylko w Wizards, ale także w Trollhunters, serii, do której to ma być ostateczne podsumowanie, to tylko czubek góry lodowej problemów. To najgorszy pomysł jaki się przytrafił temu filmowi i powinien zostać wśród fanfików. Nic nie jest w stanie go uratować.


Tags
3 years ago

Sooo i tried to do a SanPu picrew

Sooo I Tried To Do A SanPu Picrew

Tags
2 years ago
(Fatui Adopt Kaeya AU) I Rewatched The A Winter Night's Lazzo PV Again And I Just Want To Put Kaeya There

(Fatui Adopt Kaeya AU) I rewatched the A Winter Night's Lazzo PV again and I just want to put kaeya there

3 years ago

Czy już mówiłam, że uwielbiam design magio-technologii trolli?


Tags
2 years ago

Czy tylko dla mnie cały wstęp do "Thanks to Them" to obv speed run przez like, 1/3 sezonu?


Tags
Loading...
End of content
No more pages to load
  • netflixseriesworld
    netflixseriesworld liked this · 3 years ago
  • idianaki
    idianaki reblogged this · 3 years ago
idianaki - Idianaki
Idianaki

Wciąż próbuję się ze wszystkim ogarnąć, nie mam pojęcia co robię i szukam po drodze.

369 posts

Explore Tumblr Blog
Search Through Tumblr Tags